Trudno o lepszy czas, miejsce i towarzystwo, bowiem przez festiwal w Lądzie przewinęła się prawdziwa plejada gwiazd sceny muzycznej i aktorskiej: Filharmonicy Berlińscy, Krzysztof Zanussi, Wojciech Pszoniak.
„Feel Harmony” tworzą młodzi muzycy, głównie z Orkiestry Filharmonii Poznańskiej, którzy chcieli grać muzykę kameralną. Pomysłowi od razu przyklasnął Wojciech Nentwig, dyrektor Filharmonii Poznańskiej. To on zaproponował, aby rozpocząć ten muzyczny projekt w Lądzie. Muzycy pod wodzą koncertmistrza Marcina Suszyckiego, ostro wzięli się do pracy nad repertuarem.
– Z jednej strony jest młodość i zaangażowanie, z drugiej są to wykształceni profesjonalnie muzycy. To połączenie wydaje mi się optymalne. Jest to brakujące ogniwo pomiędzy orkiestrami młodzieżowymi, które chcą, ale nie do końca mogą a tymi starszymi, które mogą, ale nie do końca chcą – mówi dyrygent Jurek Dybał, który poprowadził orkiestrę w Lądzie.
Na koncert zatytułowany „Mozart i Wielkopolanie” oprócz Symfonii A-dur wielkiego Salzburczyka złożyły się Symfonia As-dur Wojciecha Dankowskiego i Koncert klarnetowy Karola Kurpińskiego (solista – Jakub Drygas). „Feel Harmony” szturmem podbiła serca publiczności. Kompozycje Dankowskiego i Kurpińskiego były po prostu zjawiskowe, a orkiestra i dyrygent wspinali się na szczyty maestrii, by oddać lekkość i wirtuozerię tych utworów. Gdyby muzyka dodawała skrzydeł, to tego wieczoru i muzycy, i dyrygent, i melomani unosiliby się pod kopułą lądzkiego klasztoru. Chociaż, jak przyznają sami muzycy, był to skok na głęboką wodę, bowiem koncert nagrywało i transmitowało na żywo Radio Merkury.
Wielkim odkryciem dla miłośników kameralistyki był przede wszystkim Dankowski, niemal rówieśnik Mozarta, bardzo niegdyś popularny w Wielkopolsce.
– Jest to świetna muzyka, której trzeba pomóc i uczyć się jej na nowo. Warto ją odkrywać, wyszukiwać nowe brzmienia – uważa Marcin Suszycki, lider „Feel Harmony”.
Orkiestra ma już w zanadrzu kolejne takie perełki z Polski rodem. Ale i sporo planów na przyszłość.
– Kilka koncertów sylwestrowych w okolicach Poznania, z Tytusem Wojnowiczem, z zespołem jazzowym „No Limits”, z chińskimi skrzypcami. Rozmawialiśmy też z festiwalem w Mikołowie. Zamierzam również zabrać zespół do Austrii i Francji. Oczywiście w świecie muzyki wszystko planuje się z dwu, trzyletnim wyprzedzeniem – opowiada Jurek Dybał. - Natomiast byłoby fajnie, gdyby nasze granie pozostało takim świętem, czymś odmiennym od tego codziennego muzykowania. Nie chcemy, żeby była to jakaś chałtura, tylko coś do czego muzycy podchodzą z przyjemnością i na co czekają. Będzie nas nie za dużo i nie za mało.
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?